Queerbaiting to swego rodzaju przynęta – chwyt marketingowy, który ma przyciągnąć odbiorców ze względu na motyw queerowy, np. w serialu, gdy ostatecznie wątek ten nigdy się nie materializuje. Ta praktyka ma zastosowanie przede wszystkim w programach telewizyjnych, ale występuje też w filmach, muzyce, książkach i prawie każdej innej formie obecnej w mediach. Poprzez fabuły Jako myśliwa, jestem traktowana jako „morderczyni i zabójca”. Niektórzy myślą, że łowiectwo jest jak choroba przenoszona z pokolenia na pokolenie, a tu nie chodzi o zabijanie: to edukacja o lesie, orientacja w terenie, liczenie zwierzyny, dokarmianie jej. Ale też przede wszystkim umacnianie więzi, między rodzicem a dzieckiem - mówi Paulina Marzęcka, myśliwa. Jako redakcja nie popieramy polowań, ale chcemy wysłuchać także drugiej strony. Prezydent podpisał zakaz mówiący o tym, że dzieci poniżej 18 roku życia, nie będą mogły uczestniczyć w polowaniach. Popierasz ten zakaz? Paulina Marzęcka: Po pierwsze, dotychczasowa ustawa wprost mówiła o tym, że dziecko może być przy rytualnym zabijaniu, ale nie może widzieć samego aktu. Po drugie, to kwestia wychowania. Inaczej reaguje dziecko od lat wychowujące się w tradycji łowieckiej, mieszkające w lesie, obcujące z polowaniem od kołyski. Mam kolegę, który w pewnym momencie zabrał swojego syna na polowanie zbiorowe. Dzieciak bardzo go o to prosił. Maciek ma 10 lat i polowanie jest olbrzymią częścią jego życia, i jego tożsamości. Jest dzieckiem myśliwego i leśniczego, i po prostu nie wyobraża sobie w tym momencie innego życia. Ale to wciąż jest tylko dziecko. Ale czym innym będzie dziecko takiego aktywisty, który idzie i mówi „ja nie jem mięsa i wszyscy, którzy jedzą mięso to zło wcielone”, a czym innym dziecko wychowane w tej tradycji. Nie jesteśmy przestępcami, a oboje zostaliśmy tak potraktowani. Właśnie kiedy ruszyliśmy z Maćkiem na polowanie, spotkali nas aktywiści i zrobiono nam zdjęcie, które potem stało się viralem. Zamazano nam oczy, jak jakimś przestępcom. Zdjęcie z polowania z udziałem Pauliny stało się viralem Foto: Materiały prasowe Do ludzi przemawiają zdjęcia z dziećmi patrzącymi na leżące rzędami, martwe zwierzęta. Ty osobiście pamiętasz co czułaś na swoim pierwszym polowaniu? Akurat ja zaczęłam polować, jak byłam dojrzałym i w pełni świadomym człowiekiem. Łowiectwem się zajmuję aktywnie od 24 roku życia, choć w moim życiu było obecne odkąd pamiętam. Mój tata poluje, ja sama wychowałam się w miejscowości 30 km od Warszawy, gdzie kurę na rosół zabijała babcia i nie było w tym nic wyjątkowego. A jak byłaś dzieckiem nie ciągnęło cię w stronę łowiectwa? Tata cię nie wyciągał na polowania ze znajomymi? Nie. U mnie to wszystko wyszło naturalnie – to był mój świadomy wybór. Nikt mi strzelby nie wciskał w ręce. Wręcz, musiałam nieco pomęczyć swojego tatę, żeby wejść w to środowisko. Może to dlatego, że byłam kobietą? Myślał, że mogę być większym wrażliwcem? Może chciał, żebym już jako dorosły człowiek dokonała wyboru czy chcę polować? Niektórzy myślą, że łowiectwo jest jak choroba przenoszona z pokolenia na pokolenie i że jak nie będzie dzieci na polowaniach, to umrze cała dyscyplina łowiecka. W moim kole paru ludzi zabierających swoje dzieci na polowania, ale to nie wszyscy myśliwi i nie wszystkie dzieci. Trzeba wiedzieć, jakie to dziecko jest, znać jego psychikę, poziom wrażliwości. I to nie jest tak, że jak zabierasz dziecko na polowanie, to idziesz i uczysz go tylko strzelania do zwierząt. To edukacja o lesie, orientacja w terenie, liczenie zwierzyny, dokarmianie jej. Ale to też przede wszystkim umacnianie więzi, między rodzicem a dzieckiem. Skoro mówisz, że jednak sporo rodziców zabiera swoje dzieci na polowanie i że jest to ważna rzecz w ich relacjach, to czy uważasz, że nowa ustawa – a szczególnie zakaz zabierania dzieci na polowania - skończy jako martwe prawo? Myślę że tak. I odważę się stwierdzić, że to zdanie podziela też wielu ludzi z mojego koła łowieckiego. Wczoraj rozmawiałam z ojcem Maćka. Mówił mi, że Maciek płakał pół nocy, bo on z ojcem jest tak zżyty. Jest też zżyty z tymi psami, które pracują na polowaniach. Dla tego dziecka, ta ustawa to rzeczywisty dramat - osłabienie więzi z kochaną osobą, a nie obrazek w Internecie, który zobaczysz, oburzysz się i zapomnisz. On nie jest obecny przy aktach zabijania, dobijania… On jest przy ojcu. Powiedz mi w takim razie, jaką rolę pełnią te dzieci na polowaniach? Różnie, to od opiekunów zależy. Ale myślę, że to głównie polowanie pełni funkcję dla dzieci. Że to umacnia więzi rodzinne. Że uczy ono ich odpowiedzialności i obcowania z naturą. Maciek zna drzewa, zwierzęta żyjące w lesie. Wie, jak rozpalić ognisko i bezpiecznie je zgasić. Z drugiej strony, mam chrześniaka, który ma tyle samo lat i gdybym go zapytała cokolwiek o lesie i naturze, to on nic ci nie powie. Teraz ktoś ma decydować za nich, czy to dziecko będzie mogło się rozwijać w tym samym tempie i tworzyć kolejne wyspecjalizowane pokolenie leśników. A może myślistwo jest już przeżytkiem? Zbędną fantasmagorią elit i kilku zapaleńców? Ja byłam uczona tego, że przyroda sama o siebie nie zadba i sama sobie nie poradzi. Świetnym przykładem jest rosnąca w sposób zagrażający przyrodzie populacja łosia. Zgodnie z ustawą, jest to zwierze łowne, ale kilkanaście lat temu, prezydent wydał memorandum o zakazie odstrzału łosi. Ono w założeniu miało obowiązywać 10 lat. Jednak minęło 10 lat, nikt tym się nie zajął, nikt tego nie zniósł i w tym momencie, populacja łosia jest niemałym problemem dla zrównoważonego ekosystemu. Dorosły łoś dziennie zjada 23 kg zieleniny. W większości są to liście młodych, nowo zasadzonych lasów. O tym nikt nie mówi. Nikt też nie mówi, że są tysiące śmiertelnych wypadków, bo łosie wychodzą na drogę. Stąd potrzeba liczenia tej zwierzyny i kontroli jej populacji – np. za pomocą odstrzałów redukcyjnych. Wczoraj na Tarchominie spotkałam w sklepie kobietę, która cieszyła się strasznie „O Boże, pod moim domem (w mieście – przyp. Paulina) tydzień temu urodziło się 13 małych dziczków, o jak wspaniale”. Bałam się odezwać i powiedzieć jej, że te dziki przekopią jej ogródek, zniszczą jej pracę i mogą zacząć atakować ją i jej sąsiadów. . Bałam się odezwać, bo ja, jako myśliwa, jestem traktowana jako „morderczyni i zabójca”. A przyroda sama sobie nie poradzi. Co sekundę wycinana jest powierzchnia lasu amazońskiego równa boiska do futbolu amerykańskiego, po to, żeby mieć miejsce do hodowli bydła, które zużywa wodę i wytwarza wielokrotnie więcej metanu – groźniejszego gazu cieplarnianego, niż CO2 - niż cały przemysł petrochemiczny razem wzięty. Mówimy to o szkodach wywołanych przez zwierzęta hodowlane i przeznaczone na mięso, jednak ciężko zaprzeczyć, że to człowiek w pierwszej kolejności zaburza działanie ekosystemu. Właśnie, mówisz o zwierzętach hodowlanych a nie o dziczyźnie. Zobacz, ile ludzi je mięsa hodowlane, a ile poluje na dziczyznę. Zwierzęta ubijane przez łowców na świecie, to promil w stosunku do tego, ile zabija się zwierząt na konsumpcję mięsa. Głównym problemem w dyskusji o polowaniu, to nikła znajomość tematu u ludzi, którzy w nim zabierają głos. Ja jestem osobą bardzo tolerancyjną i otwartą, akceptuję i rozumiem bardzo wiele poglądów – także reprezentowanych przez przeciwników polowań, ale jak się wypowiadam publicznie, to chcę mieć pewność, że wiem, o czym mówię i mam szerszy obraz zjawiska, niż jest przedstawiany przez jedną stronę konfliktu. To mnie boli najbardziej – że lwia część przeciwników polowań, nie jest merytorycznie przygotowana do rozmowy z nami. Życzyłabym wszystkim więcej rzeczowych argumentów, a mniej tendencyjnych obrazków z upolowaną zwierzyną. Dla jednych, może być to „scena mordu”, a dla nas, jest to oddawanie czci i hołdu zwierzęta. Zwierzynę kładzie się na konkretnych gałęziach, na elementach lasu, które kojarzą się z siedliskiem tych zwierząt. Jeżeli to są kaczki, wtedy są to tataraki. Jeśli to dzik, to są to dęby (ulubionym przysmakiem dzika są żołędzie). A inni błędnie myślą, że oto stoją ludzie i się chwalą „o Boże, a ile to my dzisiaj pomordowaliśmy”. Pokaż mi którąś rzeźnię, która oddaje hołd zamordowanym zwierzętom. Ja jem mięso, które pozyskałam w sposób etyczny. I każdą zwierzynę, którą upolujemy, przetwarzamy do samego końca – nic się nie marnuje. Skóry, tłuszcze, mięso– wszystko zostaje przetworzone i jest używane z największą czcią. Znajdujesz jakąkolwiek pozytywną rzecz, którą wprowadzałaby nowelizacja ustawy o łowiectwie? Wbrew pozorom tak. To zakaz trenowania psów łowieckich na żywych organizmach. Odbywa się to w ośrodkach hodowli zwierząt. Nie możesz już wpuścić psa do zagrody w której jest bezbronny dzik i używać go jako worka treningowego. To samo tyczy się polowania w zamkniętych ośrodkach hodowlanych, tak zwanych OHZ-ach. Tam ludzie jadą i płacą za to i wiedzą, że wyjadą stamtąd z określoną ilością zwierzyny. A później się cieszą, bo upolują 150 bażantów hodowlanych. To nie jest polowanie. Ja jadę do lasu i nie wiem, czy nawet zobaczę jakieś zwierzę. Są równe szanse. I tego życzę prawdziwemu łowiectwu – i wszystkim uczestnikom debat publicznych. Według niepotwierdzonych informacji Mickey Rourke ma zagrać jedną z głównych ról w filmie "The Storm". Reżyserią zainteresowany jest Walter Hill, z którym Rourke wiele Rozmowa z Ulrichem Seidlem, reżyserem filmu „Safari”, o zabijaniu zwierząt i ludzi. Janusz Wróblewski: – Za co najbardziej nie lubi pan polowań?Ulrich Seidl: – Nigdy nie powiedziałem, że nie lubię polowań. Gdyby tak było, nie zrobiłbym o nich filmu. Zgodnie z moimi przekonaniami muszę jako reżyser podchodzić do tematu i swoich protagonistów bez uprzedzeń. Nakręcić film po to, żeby potwierdzić swoje z góry założone tezy? To byłoby tanie i bezsensowne. Decydując się na zrobienie „Safari”, brałem pod uwagę tylko takich bohaterów, z którymi mogłem prowadzić otwartą wymianę zdań, bez uprzedzeń. Pod tym względem łowiectwo było i jest dla mnie czymś neutralnym, aktywnością, której ludzie doświadczają jako źródła motywacji. Dlaczego w takim razie zabijanie zwierząt jest tak popularne na świecie?Co ma pan na myśli? Na świecie są zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy myślistwa. Polowania odbywają się od dawien dawna we wszystkich krajach, również we wszystkich krajach europejskich. Na całym świecie to przede wszystkim biznes, dla pięknych i bogatych, szejków, oligarchów albo członków jakiejś rodziny królewskiej. To mnie nie interesowało. Zająłem się tym, co bardziej powszechne. Dziś na polowanie w Afryce stać przeciętnego człowieka. W pewnym sensie dla wielu turystów z Zachodu, Rosji czy Chin stało się to normalne. Wybierają się do Afryki raz albo kilka razy w roku i codziennie polują. Zwykle to oznacza, że zabijają dwa razy dziennie, jedno zwierzę rano i drugie po południu. Chciałem też pokazać, jak polowania są zorganizowane – jakie elementy zawierają – i co przeżywają na poziomie emocjonalnym ci, którzy biorą w tym udział. Trup ściele się gęsto. Obrazy są drastyczne. Nie tylko ekologowie mogą sobie zdać sprawę, do jakiego stopnia świat, w którym żyjemy, jest wypełniony hipokryzją. Skąd się bierze przymus ukrywania, cenzury i tworzenia tematów tabu dla „dobra widza”? Z pewnością nie chodzi o ochronę zwierząt, raczej o strach przed ich obrońcami. Ochrona zwierząt nie może oznaczać niezgody na pokazywanie zabijanych zwierząt – wręcz przeciwnie. Dla mnie ochrona zwierząt oznacza właśnie celowe pokazywanie zabijania, żeby widzowie mogli zmierzyć się z tematem łowiectwa. Mówi się, że ludzie są z natury mięsożerni – pan podziela ten pogląd?Tak już jest i było, nie mam nic przeciwko temu. Nie pytam, czy człowiek je mięso i dlatego musi zabijać zwierzęta. Moje pytanie jest szersze: Z jaką postawą i świadomością człowiek traktuje braci mniejszych? Zwierzęta służą często jako rekompensata samotności, która jest wynikiem ograniczenia kontaktów międzyludzkich albo braku miłości. Z myśliwymi jest odwrotnie: robią wszystko, co w ich mocy, żeby uniknąć nawiązania relacji. Przejawem tego jest na przykład język. Zwierząt, na które polują, nie nazywają wprost, np. gnu albo zebra, mówią o nich „sztuka”. Ciągle się zastanawiam, dlaczego na stereotypowych zdjęciach myśliwych, którzy pozują przy swoich trofeach, pokot jest zawsze dokładnie obmywany z krwi. Może to sugestia, że myśliwi mają wyrzuty sumienia? Czy też raczej powierzchowna próba ugięcia się pod społeczną presją, pozbycia się w pewien sposób piętna, bo krew i zabijanie stanowią tak wielkie tabu w naszym społeczeństwie. Czy brał pan udział w polowaniach, zanim nakręcił pan ten dokument?Nie. Pierwszy raz wziąłem udział w polowaniu w trakcie przygotowań do „Safari”. Nigdy nie miałem pragnienia, żeby polować. Ale poza tym, że interesuje mnie pytanie, dlaczego ludzie polują – co ich przyciąga, skłania do tego, skoro wcale nie muszą polować, żeby zdobywać pożywienie – w czasie przygotowań i zdjęć ujawniły się kolejne aspekty tematu. Na przykład fakt, że człowiek – drapieżnik – niszczy albo dawno już zniszczył podstawę swojej egzystencji przez lekkomyślne wykorzystywanie natury. W filmie strzelanie do zwierząt w Afryce to symbol właśnie tego zjawiska. Mnie niepokoi zachowanie członków rodziny, którzy zostali sportretowani w filmie. Czy to pan namawiał ich do zabijania zwierząt należących do gatunków zagrożonych wyginięciem?Znalezienie odpowiednich protagonistów do filmu zawsze jest czasochłonne, przy czym często dużą rolę odgrywa przypadek. Przy realizacji mojego poprzedniego filmu „W piwnicy” pojawiło się starsze małżeństwo, które opowiedziało mi o swojej pasji polowania. Chciałem to wykorzystać. Ale o myśliwych i polowaniu jako temacie na film myślałem już od dłuższego czasu. O motywie wakacji również. A wracając do pańskiego pytania o żyrafy, to była decyzja każdego kłusownika/kłusowniczki samego/samej przed sobą, które zwierzę postrzeli. Jednak jednocześnie mieli oni dosyć ograniczony wybór zwierząt do dyspozycji. Pana zdaniem zachowania tych ludzi są typowe dla myśliwych biorących udział w safari?A co jest typowe? Film pokazuje, jak funkcjonują polowania i co czują ludzie, którzy polują. Znałem wielu myśliwych zabijających zwierzęta, ale nie związki czy pary małżeńskie, które by się obejmowały, całowały, gratulowały sobie nawzajem po czymś takim. Zaciekawiło mnie, że akt zabijania stanowi moment uwolnienia ich emocji. Sprzyja budowaniu między nimi intymności. Pokazując to, film stał się dokumentem o zabijaniu. O tym, że ludzie ożywiają się, gdy uśmiercają inne istoty. To film o zabijaniu jako akcie żądzy bez wystawiania siebie na niebezpieczeństwo. Jak oni reagowali na pana obecność i czy czuli się choć przez chwilę zawstydzeni tym, co mówili na temat swoich emocji w czasie zabijania?Dlaczego powinni być zawstydzeni? Protagoniści mają mówić przed kamerą to, co myślą i jakiego są zdania. Proszę pamiętać, że film jest kręcony, ponieważ ktoś chce go stworzyć. Obecność filmowca jest warunkiem wstępnym i koniecznym. Ludzie, którzy polują, wiedzą, że współcześnie myślistwo ma niezwykle negatywny obraz w mediach (zwłaszcza w Niemczech i Austrii). Jednak kiedy wybieram swoich bohaterów, niczego przed nimi nie zatajam i nie próbuję ich oszukiwać. A co pan czuł, współuczestnicząc w zabijaniu zwierząt?Moje uczucia były ambiwalentne. Moim celem było odkryć i pokazać, jakie pobudki stoją za łowiectwem i sprawiają, że staje się obsesją. Co powoduje, że ludzie wybierają się na wakacje zabijać zwierzęta? Powtórzę: żeby to pokazać, musiałem znaleźć ludzi, którzy jeżdżą do Afryki z pełnym przekonaniem i którzy byli gotowi uzasadnić swoje postępowanie oraz wystąpić przed kamerą. Jak pan ocenia postawę Afrykańczyków, którzy służą za przewodników w trakcie takich wycieczek?Których Afrykańczyków ma pan na myśli? Jeśli czarnoskórych, to oni nie są przewodnikami, tylko pomocnikami. Jak zawsze: nie w mojej gestii jest cokolwiek oceniać. Nie po to przecież robię filmy, również takie jak „Safari”. Tu tematem jest myślistwo, konkretnie polowanie w Afryce jako wakacyjna aktywność. Lokalna ludność stanowi część tej aktywności. Oni tropią i naprowadzają zwierzynę – swoją drogą zawsze są pierwsi i robią to szybciej niż jakikolwiek biały przewodnik – oni też przetwarzają martwe zwierzęta. Specjalnie nie udzieliłem im głosu, żeby pokazać, jaką pozycję zajmują: są pracownikami na myśliwskim ranczu i towarzyszą białym myśliwym na polowaniu. To ich praca, za którą otrzymują wynagrodzenie. Ale nie mają głosu. Wcześniej nakręcił pan film o różnych obliczach kolekcjonowania przedmiotów przechowywanych w piwnicach przez pana rodaków. Czy kolekcjonowanie skór/poroży różni się czymś od innych tego typu pasji i dlaczego?Zbieranie trofeów różni się w swojej naturze od zbierania kapsli od piwa. Ocenę tego, gdzie leżą te różnice, chciałbym pozostawić panu. A wierzy pan, że kino może zmienić świat?Nie. *** Ulrich Seidl (ur. 1952 r.) – jeden z najwybitniejszych reżyserów kina światowego. Po maturze pracował jako ochroniarz i magazynier. Marzył o fotografii. Nie ukończył dziennikarstwa. Nie uzyskał też dyplomu wiedeńskiej szkoły filmowej. Leczył się z depresji. Pełnometrażowy debiut dokumentalny „Good News. O kolporterach, martwych psach i innych wiedeńczykach” nakręcił dopiero w wieku 38 lat. Sławę zyskał dzięki „Upałom”, nagrodzonym Srebrnym Lwem w Wenecji. Z kolei trylogia „Raj: Miłość, Wiara, Nadzieja” to wielogodzinna fabuła o tytułowych chrześcijańskich cnotach testowanych w prowokacyjnych okolicznościach. „Safari” jest 20. i prawdopodobnie najbardziej szokującym filmem w karierze Seidla. 22.09.2022 / 13:58. W połowie września w Gniewie, ruszyły zdjęcia do filmu „Polowanie”. To kolejna produkcja filmowa kręcona na Pomorzu, według scenariusza: Mirosława Piepki, Pawła Chmielewskiego i zmarłego niedawno Michała Pruskiego. Producentem jest Filmicon. Dom Filmowy z siedzibą w Trójmieście. 5/17 Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze PoprzednieNastępne Główną bohaterką filmu jest Jordan, kobieta odbierająca zgłoszenia telefoniczne na alarmowej linii 911. Czasem doradzi sama, kiedy trzeba wezwie stróżów prawa. Pewnego dnia odbierze telefon od dziewczyny, do domu, której włamał się mężczyzna o zdecydowanie morderczych zamiarach. Jordan wpierw doradza, skutecznie, jak ukryć się przed napastnikiem, potem jednak, po rozłączonym połączeniu, sama dzwoni do dziewczyny. Jej telefon naprowadza napastnika na cel, dziewczyna zostaje zamordowana, a Jordan wpada w depresję. Powrót do pracy nie jest łatwy, na dodatek wkrótce dzwoni do niej nastolatka porwana przez mężczyznę i uwięziona w bagażniku jego auta. Jordan wspólnie z policją próbują ustalić, gdzie znajduje się ofiara. Jak każdy się pewnie domyśla porywacz okaże się tym samym zwyrodnialcem, który zabił pierwszą z dziewczyn, a dzielna Jordan nie ograniczy się do siedzenia w centrali, tylko wyruszy osobiście, na pomoc uwiezionej Casey. Mimo tych przewidywalnych rozwiązań „Połączenie” jest całkiem niezłym dreszczowcem, w którym są sekwencje pełne autentycznego napięcia (próby ustalenia, kim i gdzie jest napastnik), brutalności (spalenie żywcem człowieka), czy sadyzmu ("operacje" psychopaty). Przede wszystkim jednak akcja toczy się naprawdę szybko, a cała produkcja emanuje energią. Świetnie oddano specyfikę pracy ludzi pracujących w telefonie alarmowym, którzy muszą zachować zimna krew i nie mogą poddać się stresowi, jak to czyni cała reszta. Film, który początkowo miał wyreżyserować Joel Schumacher, nakręcony za niewielkie pieniądze, bez wielkich efektów, za to z bardzo dobrymi rolami Halle Berry, Abigail Breslin okazał się przebojem w amerykańskich kinach. Fabuła opowiada o polowaniu na seryjnego mordercę, który para się dokonywaniem brutalnych mordów w małym i spokojnym amerykańskim miasteczku. Parodia "Strasznego filmu" uderza humorem w takie produkcje, jak "Koszmar minionego lata", "Krzyk", czy "Blair Witch Project". Filmy w czasach zarazy, czyli najlepsze produkcje o epidemiach i wirusach. Te śmieszne komedie wciąż bawią. Mamy rok 2020 i choć panująca za oknami rzeczywistość nie nastraja optymistycznie, tak warto sięgnąć do katalogu filmów i znaleźć coś, co pozwoli oderwać się od pandemicznego świata.
Polowanie (The Hunt) to thriller ze studia Universal i Blumhouse, którego tematyka jest dość kontrowersyjna - opowiada bowiem o polowaniu na ludzi, jakie urządziła sobie elita bogaczy. Z uwagi na mocne nasycenie produkcji przemocą i niedawne masakry w USA, studio Universal postanowiło tymczasowo odłożyć promowanie tej produkcji na
W Gruzji podział ról na kobiece i męskie jest wyraźnie zarysowany. Kobiety mają dbać o dom i rodzić dzieci, praca i sukces zawodowy to domena mężczyzn. Na Kaukazie najważniejsza jest bowiem rodzina, a bezpłodność stanowi temat tabu. Bezdzietność staje się więc powodem do wstydu, a winą zwykle obarcza się kobietę.

Blada cera, ostre kły i strach przed czosnkiem albo smętne spojrzenie i brokat. Wampiry fascynują ludzi od tysięcy lat, nic więc dziwnego, że szybko pojaw

Seriale. „Na wodach północy” to brutalna opowieść o wielorybnikach. Recenzja serialu. „Na wodach północy” - nowy serial, który możecie oglądać w HBO GO – to naturalistyczna produkcja, które pokaże wam trudne życie wielorybników. To nie te gigantyczne zwierzęta są największym problemem bohaterów. Konrad Chwast. AUTOR.

.
  • ctgz1l75iy.pages.dev/562
  • ctgz1l75iy.pages.dev/799
  • ctgz1l75iy.pages.dev/665
  • ctgz1l75iy.pages.dev/583
  • ctgz1l75iy.pages.dev/115
  • ctgz1l75iy.pages.dev/458
  • ctgz1l75iy.pages.dev/646
  • ctgz1l75iy.pages.dev/198
  • ctgz1l75iy.pages.dev/235
  • ctgz1l75iy.pages.dev/404
  • ctgz1l75iy.pages.dev/880
  • ctgz1l75iy.pages.dev/772
  • ctgz1l75iy.pages.dev/78
  • ctgz1l75iy.pages.dev/83
  • ctgz1l75iy.pages.dev/138
  • film o polowaniu na ludzi